Kolorowanki XXL

Kolorowanka XXL to rewelacyjny patent. Już po samym wykonaniu można stwierdzić, że jest to przemyślany pomysł. Niebielony papier i tuba z kartonu falistego dodają uroku. To design który ja lubię. Tej kolorowance nie straszne są kredki, flamastry czy farby. Nie straszna jej woda, gdyż od spodu kolorowanka jest powlekana i nie przemaka. Bardzo spodobał mi się motyw zoo, choć nie jest to jedyny wzór do wybory. Dużo tam się dzieje, zarówno w zagrodach dla zwierząt jak i poza nimi. Ala od razu zaczęła skrobać słonie. Potem pokazywałam jej kolejne zwierzątka. Córa moja jeszcze na kolorowanie za mała ale ten produkt to świetny pomysł na przykład na prezent. W naszym przypadku kolorowanka będzie umilać czas dzieciom podczas pierwszych urodzin Ali już w styczniu. Jestem pewna, że na naszej podłodze zawita jeszcze nie jedna taka kolorowanka.

 

 

 

Szczegółów tyle, że każdy z domowników znalazł fragment dla siebie. I  uwierzcie, zabawę mieliśmy przez kilka dni …

Rodzinna fototapeta zdobi teraz pokój naszego przedszkolaka i wzbudza zainteresowanie każdego z gości.

 

 

Kolorowanka XXL Monumi "ZOO" trafiła do nas w momencie idealnym podwójnie - po pierwsze, kiedy Córa rozkochała się w kolorowankach; po drugie, kiedy zawzięcie utrwalaliśmy wiedzę na temat zwierząt świata. Wielki, bo o wymiarach 120 x 80 cm, pięknie wykonany ogród zoologiczny kryje w sobie mnóstwo zwierząt, znanych już Małgosi: są tu krokodyle, lwy, żyrafy, wielbłądy, lemury, małpy… i wiele innych. Gatunków nie jest tu zawrotnie dużo, natomiast egzemplarzy – znacznie więcej (polegliśmy podczas liczenia), rozlokowanych na przestronnych wybiegach, niektórych – w zabawnych pozach (brykające tygryski, lew wylegujący się ze zblazowaną miną). Można by powiedzieć – ogród zoologiczny marzeń. Dziecięcych i nie tylko, bo zaczarowany świat kolorowanki wciąga w podróż w wyobraźni także dorosłego.

“Sesji” z kolorowanką – ZOO, którym kolorowaniu towarzyszyło radosne rozpoznawanie zwierzątek i opowiadanie, co one robią, a także – “karmienie” i “pojenie”, “zaliczyliśmy” do tej pory kilka – i M. nie udało się w całości zasmarować (no bo jak inaczej nazwać kolorowanie przez 2,5 – latka? :) jej powierzchni, co jest nie lada osiągnięciem. Kolorowanka też zanadto nie ucierpiała podczas zabiegów M., więc gruby karton, z którego jest wykonana, można ocenić jako bardzo wytrzymały (można po nim malować kredkami, flamastrami, a nawet farbami), a po skończonej zabawie – zwinąć w wygodny rulon.

Kolorowanka XXL przyjechała do nas niedługo po tym, jak M. odkryła radość kolorowania – trafiła więc w idealny moment (nie nastarczaliśmy już z kolejnymi zeszytami do malowania, tymczasem Kolorowanka XXL okazała się niezwykle wydajna, co jest jej dużym plusem). Do tego jesienna pora i pogoda jak dziś za oknem sprawiły, że sięgamy po nią często jako ciekawą, niepozbawioną walorów edukacyjnych “na wesoło”, receptę na deszczową nudę.

Do kolorowanek miałam zawsze stosunek raczej niechętny. Najczęściej są brzydko narysowane, wymagają od dzieci odtwórczego kolorowania, nic ciekawego. Ale patrząc z jakim entuzjazmem moje dzieci reagują na kolorowankę od Monumi, trochę zmieniłam zdanie. To po prostu 120 x 80 cm zabawy. Moja dwulatka najpierw przytulała tubę, w której schowana była kolorowanka. Chodziła, tuliła i mówiła „kocham”. Kiedy w końcu rozwinęliśmy ją na podłodze, do kartonu dopadł też mój ośmiolatek i zaczął kolorować detale.

 

 

To zabawa na długo – nie do pokolorowania na raz, można schować i wyjąć za jakiś czas. Angażuje całą rodzinę. Ja też kolorowałam :) Dużo przy tym zabawy, śmiechu, czystej przyjemności.

Kolorowanka jest wydrukowana na grubym papierze, a jak zapewnia producentka – przeszła crash test w wykonaniu małoletniej córki twórców i wytrzymuje nawet zalanie sokiem.

 

 

Do wyboru jest kilka wzorów. Podzielone etykietami, na chłopięce i dziewczęce. Tego nie lubię, bo odbiera to dzieciom połowę zabawek, przypisanych drugiej płci. Mój syn, nadzieja polskiej piłki nożnej, bez zająknięcia wziął się za kolorowanie księżniczek i ich akcesoriów. Normalna sprawa – skoro na świecie są księżniczki, to warto się nimi też zająć. Tak więc etykiety z różowych i niebieskich zamieniłabym na żółte lub zielone i pozostawiła dzieciom radość zabawy bez podziałów. Jak kupimy kolejną kolorwankę, to jestem pewna, że moja córka z radością zajmie się piratami.

Ogromną zaletą kolorowanki jest cena oraz fakt, że to produkt stworzony w 100% w Polsce. A jak tylko się dowiem, czy papier ma certyfikat FSC i odpowiedź zabrzmi „tak” to już w ogóle będzie pełnia szczęścia.

Zabawa rozpoczyna się już po wręczeniu tekturowego opakowania w ręce trzylatka. Zaczyna się od walki tekturowym mieczem, a kończy na dmuchaniu w tekturową wielką trąbę. Można sobie zatem wyobrazić co dzieje się, gdy do dziecka dociera, że ta tuba to nie jedyna zabawka.

Sam rozmiar kolorowanki 120cmx80cm robi na dziecku kolosalne wrażenie. Po rozłożeniu na podłodze nie wiadomo z której strony zacząć kolorowanie. My kolorowaliśmy z synkiem zoo. Słonie, tygrysy, lwy, żyrafy, hipopotamy, nosorożce, lemury, krokodyle, małpy... nawet mrówkojad! Nie lada gratka dla fana podróży po ogrodach zoologicznych.

Tak wiele elementów, które znajdują się na planszy nie sposób zapełnić kolorem w jeden dzień. Jest to idealne rozwiązanie na długie zimowe wieczory, na jesienną nudę, gdy dziecko dopadnie choroba lub jako niesamowita atrakcja na dziecięcym kinderbalu.

Zdecydowanym plusem jest to, że papier nie przebija flamastrów, więc bez obaw można ułożyć na podłodze czy dywanie.