No dobra, przyznam się. Tą zabawkę chciałam przetestować przede wszystkim ja. Staram się tak dobierać nasze nowe nabytki zabawkowe aby zawsze oprócz dużej dawki zabawy wniosły także inne korzyści.
Tym razem jest to zdecydowanie poznanie nowych sposobów na tworzenie mini arcydzieł:) SprayZa, bo o nich mowa, to zestaw flamastrów ze specjalnym urządzeniem, dzięki któremu nie tylko rysujemy, ale także mamy możliwości metamorfozy naszych naszych pisaków w spray.
Jako, że Gabryś dopiero rozpoczął naukę dmuchania korzystaliśmy z dodanych szablonów. Niestety do dmuchania potrzeba sporo pary w płucach. Młody dzielnie próbował i samodzielnie stworzył piękną ciężarówę
Duma wielka - mam biję brawo, a dziecko szczęśliwe. Młody spasował, przyznając, że się poliki mu zmęczyły. Za to ja miałam zadanie specjalne - stworzenie tęczowego dinusia. Gabryś dzielnie pomagał, sam dobierał kolory i mówił co ma być w jakim Zabawa przednia!
Sprayza ma urok niebywały, bo wciąga nie tylko dzieci, większość naszych gości szybciutko dawała się wciągnąć Gabinowi w dmuchawce. Fun był i to jaki Obrazki wychodzą zawsze cudne! Szkoda aż je chować do teczki, tak więc my je wycinaliśmy i za pomocą patyczków do szaszłyków stworzyliśmy figurki do naszego teatrzyku!
Baa kreatywność nie pozwoliła mi odpocząć i ciągle w głowie tworzyły się nowe pomysły, w efekcie czego mamy nawet pociąg na ścianie:)
My polecamy, choć uprzedzamy że dmuchać trzeba mocno, więc raczej dla maluchów 3+. No i kochani rodzice wy te z na pewno będziecie dmuchać Rozmasujecie poliki i twórzcie!