O opinię na temat książki „Sposób na Elfa” poprosiłam jej głównego czytelnika, mojego ośmioletniego syna. W odpowiedzi uniósł kciuk do góry i powiedział, że jest bardzo fajna. Wspólnie też ustaliliśmy, że to książka dla dzieci w wieku ok. 7 – 10 lat. Ale że może się podobać też starszym.
„Sposób na Elfa” to historia psiaka ze schroniska, opowiadana również przez niego. Pisana jest językiem prostym i zabawnym – młody często chichocze w trakcie lektury. Co więcej, pakując plecak nie zapomina o tej książce. To chyba pierwsza w jego życiu, którą bierze sobie do szkoły, żeby poczytać na świetlicy. Najbardziej chyba zaskoczyło mnie to, że pamięta jak nazywa się autor. Marcinowi Pałaszowi winna jestem dobrą kawę!
Historia jest sympatyczna jak jej bohaterowie. Ma też walor edukacyjny – pies jest ze schroniska. No i pokazuje jak fajna relacja może łączyć człowieka i zwierzę. Zdecydowanie bardziej mi się podoba ten przekaz od scen bicia psa ścierką z bieżącej lektury szkolnej młodego. Szczęśliwie autor pomyślał o czytelnikach i napisał więcej niż jedną książkę o Elfie. Syn się ucieszy, jak mu to powiem.