Książeczka stanowi kontynuację Przygody z Polską, która bardzo przypadła nam do gustu. Dzięki niej nasz niedoszły Przedszkolak mógł rozsmakować się w Europie. Odrobinkę, tak “na jeden łyczek”. Książka bowiem – zgodnie z nazwą – zaprasza dziecko do “przygody z Europą”, a więc jest bardzo wybiórcza i nie stanowi kompendium wiedzy dla przedszkolaka (wtedy też nie byłaby zgrabnym zeszytem, a całkiem pokaźnym tomiszczem).
Pizza i Piza, piłka nożna i Brama Brandenburska, Śpiąca Królewna i drewniane koniki, żołnierze rzymscy i damy w krynolinach spacerujące po sztucznym labiryncie we francuskim ogrodzie, kolej i oliwki – toż to istny misz-masz, który z pewnością nie wyrobi nikomu spójnego obrazu choć kilku państw czy regionów. Będzie za to “przygoda” ukazująca różnorodność Europy. Na wielu polach.
Cuda techniki, zabytki, roślinność, jedzenie, bajki, sport, a nawet adres do wysłania listu do Świętego Mikołaja – żaden z tych tematów nie zostaje w książce pominięty. Podobnie jak tematy – zróżnicowane są i zadania dla dziecka (i rodzica, bo sporej części zadań nawet starszy przedszkolak sam nie rozwiąże), polegające na wyklejaniu, łączeniu w pary, kolorowaniu, liczeniu… i wielu innych. Podobnie jak w Przygodzie z Polską, także i tu największe zainteresowanie córki wzbudziły naklejki (choć mogłyby być trochę lepiej wycięte – trzylatek ma problem z samodzielnym ich odklejeniem), modele do składania oraz – chyba najbardziej – rozkładane plansze, tym razem dotyczące państw i regionów. Przystępne i zrozumiałe polecenia oraz komentarze są po polsku i po angielsku, co sprawia, że książeczka może służyć nauce języków dla starszych dzieci, a także – z drugiej strony – być świetną zabawką dla dzieci obcojęzycznych goszczących w Polsce.
Moim zdaniem, Przygoda z Europą to książeczka dla nieco starszych przedszkolaków, choć z niektórymi z zadań (np. dopasowanie zabytków do państw) i dziecko uczące się w szkole będzie mieć problem. Może to i dobrze, trudności motywują… choć zależy to od dziecka, bo młodszego przedszkolaka mogą zniechęcić. Dla mnie ta książka nie może funkcjonować dla przedszkolaka samodzielnie: to bardzo sympatyczny punkt wyjścia do rozmów, wyjaśnień, różnorodnych zabaw z geografią, sam w sobie niebędący kompendium, jednak prowokujący do zdobywania wiedzy i poszukiwania odpowiedzi na pytania i zagadnienia w nim poruszone. Wiele zależy od rodzica, jak tą “przygodą” pokieruje, czy będzie ona jedynie “skakanką” po różnorodności, prowadzącą do uproszczeń, czy też – pozwoli dziecku “zaprzyjaźnić się” z Europą. Rodzinną Europą, pełną złożoności…