Książka składa się z jedenastu baśniowych wierszyków tworzących wyliczankę przed snem – dla śpiochów i nieśpiochów, dla dzieci, i trochę starszych.
Podobno skutecznym sposobem na zaśnięcie jest liczenie – np. baranów. Ja jako dziecko rozmyślałam, marzyłam, wybiegałam myślą wstecz i w przód i… godzinami przewracałam się z boku na bok. Sen był dla mnie czymś wyczekiwanym i wyjątkowym. I tak właśnie chciałam o nim opowiedzieć moimi wierszykami – stwierdza autorka Dorota Kassjanowicz.
Każdy zaczyna się od kolejnej liczby. Cały zbiór można potraktować jak odliczanie do snu. Można też policzyć opisanych bohaterów, ich tarapaty związane ze spaniem i niespaniem oraz ich wszystkie sny, a każdy wierszyk potraktować jak kołysankę. To wielka pochwała snu – wspaniałej i tajemniczej przygody, źródła siły, sposobu na smutki i na dobry humor na kolejny dzień. We śnie wszystko jest możliwe i niezwykłe, dlatego nie warto go odkładać na jak najpóźniej.
Nie dziwi więc fakt, że już podczas pierwszego czytania wierszy Doroty Kassjanowicz pojawił się pomysł na zilustrowanie książki – wyjaśnia Gosia Herba.
Pomyślałam: niech to będzie długi, pełen przygód sen! Zaczęłam szkicować bohaterów: małego Marsjanina czytającego książkę, rybę grającą na trąbce, gąsienicę z głową kota; błękitną małpę z gitarą... I tak senny, szalony korowód wędruje przez wszystkie strony książki. Od wieczora do rana!